Jako przykład może posłużyć leśniczówka Pranie na Mazurach, nad jeziorem Nidzkim. To miejsce, gdzie żył i tworzył Konstanty Ildefons Gałczyński. Surowy klimat Suwalszczyzny nie szkodzi tak odpornym roślinom jak winobluszcz pięciolistkowy (Parthenocissus quinquefolia) (fot. 1, J. Borowski). W tym niezwykłym miejscu winobluszcz rośnie nie tylko na muzeum pisarza, ale także na małych budynkach gospodarczych (fot. 2 i 3, J. Borowski) porasta też pobliskie drzewa.
Inne miejsce, gdzie winobluszcz pięciolistkowy zdominował i upiększył budynki, to Kiermusy koło Tykocina. Zarówno drewniany budynek używany, jako karczma (fot. 4, J. Borowski), jak i hotelik „Dworek nad łąkami” (fot. 5, J. Borowski) pokryte były niezwykle bujnie rosnącym winobluszczem. Drewniany dworek to przykład zastosowania dwóch pnączy, z których winobluszcz pięciolistkowy stanowi swoistą podporę dla winorośli pachnącej (fot. 6, J. Borowski).
Obecnie oba budynki są nadal porośnięte pnączami, choć nieco ograniczono ich bujny wzrost. Ale pnącza pojawiają się nie tylko na reprezentacyjnych obiektach. Na Suwalszczyźnie wiele wiejskich domów porytych jest winobluszczem pięciolistkowym (fot. 7, J. Borowski). To przykłady z Polski, ale amerykańskie i azjatyckie winobluszcze bardzo dobrze sprawdzają się też w cieplejszych rejonach Europy, choćby we włoskim Arberobello, gdzie rosnące w niewielkich pojemnikach popularne „dzikie wino”, ukazuje swoje jesienne oblicze (fot. 8, J. Borowski). We francuskiej Normandii, częściej niż pięciolistkowy, jest sadzony winobluszcz trójklapowy - wilgotny, ciepły klimat wyraźnie sprzyja tej roślinie (fot. 9, J. Borowski).
W Polsce, na domach jednorodzinnych, pojawiają się i inne silnie rosnące pnącza, a wśród nich kokornak wielkolistny (Aristolochia macrophylla). Ten gatunek dobrze rośnie na ocienionych wystawach, co widać na budynku z przedmieść Wrocławia (fot. 10, J. Borowski). Niezwykle bujny kokornak jest ozdobą przedwojennej willi w stylu dworkowym w warszawskim Międzylesiu. Rozrasta się na ganku (fot. 11, J. Borowski), wspina po przydomowej jodle i sięga piętra, gdzie zdobi balustradę (fot. 12, J. Borowski).
Bardzo interesującą formę nadano kokornakowi w litewskim Kownie. Poprowadzony został tak, że jego ozdobne liście tworzą koronę na balustradzie, nie zasłaniając okien ganku (fot. 13, J. Borowski). Również w Kownie, podobnie nad wejściem do budynku, prezentuje się winobluszcz zaroślowy (Parthenocissus inserta) (fot. 14, J. Borowski). Trzeba zauważyć, że wiele silnie rosnących pnączy, można z łatwością poprowadzić w podobny sposób. Tak mogą zachowywać się akebia pięciolistkowa (Akebia quinata) i trójlistkowa (A. trifoliata), czy dławisz okrągłolistny (Celastrus orbiculatus).
Wracając do willi w Międzylesiu - pokrywają ją i inne pnącza. Od południa rośnie światłożądna aktinidia ostrolistna, która jesienią przebarwia się na żółto, dostarcza też smacznych owoców o niezwykłych walorach prozdrowotnych. Ona też wspięła się wyżej i zdobi balustradę (fot. 15, J. Borowski). Latem długo kwitnie, rosnąca po drugiej stronie tarasu, rdestówka bucharska (Auberta) (Fallopia baldschuanica). Niezwykle bujne, światłożądne pnącze rośnie od zachodu, czasem podmarza, ale witalna roślina szybko nadrabia straty (fot. 16, J. Borowski).
Jeszcze wyżej na taras wspięła się winorośl pachnąca (Vitis riparia) (fot. 17, J. Borowski), której majowy, słodki zapach umila ciepłe wieczory. Długie pędy winorośli zwisają nad tarasowymi drzwiami, osłaniając salon w gorące dni (fot. 18, J. Borowski).
Cały zestaw pnączy na willi w Międzylesiu uzupełniają jeszcze rosnący od północy bluszcz pospolity (Hedera helix) i dopiero rozpoczynająca rozwój winorośl japońska (Vitis coignetiae). Poprzedniczką tej ostatniej była akebia pięciolistkowa (Akebia quinata) (fot. 19, J. Borowski). To pnącze długo zachowujące liście, wygląda bardzo atrakcyjnie późną jesienią i zimą, kiedy liście przebarwiają się, a następnie pokrywają szronem (fot. 20 i 21, J. Borowski).
Królową wiosennego kwitnienia jest glicynia (wisteria). Praktycznie wszystkie odmiany glicynii chińskiej (Wisteria sinensis) i kwiecistej (Wisteria floribunda) mogą być ozdobą budynku. Ta druga zdobi jednorodzinny „bliźniak” na warszawskim Ursynowie (fot. 22, J. Borowski) i dom w Pruszkowie, gdzie posadzono odmianę ‘Ludwik Lawin’ (fot. 23, J. Tatur). Nazwa odmiany pochodzi od znanego ogrodnika, znawcy roślin i architekta krajobrazu, który uczył przedmiotów fachowych w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i wyselekcjonował tę obficie kwitnącą glicynię. Odmiana została przypomniana przez dr. Szczepana Marczyńskiego i nazwana dla uczczenia znanego ogrodnika. Jak kwitł okaz mateczny, widać na starej fotografii Włodzimierza Senety (fot. 24, W. Seneta).
We wszystkich przypadkach, i słusznie, wisterie posadzono od strony słonecznej, w stosunkowo żyznej, przepuszczalnej glebie. Obfitym kwitnieniem będziemy cieszyć się wtedy, gdy nie zapomnimy o corocznym jej cięciu (trzykrotnym w sezonie). W glicynii bardzo chętnie gniazdują ptaki. W zeszłym roku, zresztą w rosnącej u mnie odmianie ‘Ludwik Lawin’, były to kosy, których pisklęta bez przerwy domagały się karmienia (fot. 25, J. Borowski), w tym roku gniazdo założyła para synogarlic (fot. 26, J. Borowski).
Jeśli chcielibyśmy, aby nasz dom wyróżniał się oryginalnym pnączem, możemy posadzić pochodzącą z Ameryki wisterię kentucką (Wisteria macrostachia) ‘Blue Moon’ − nie tylko zakwitnie później od azjatyckich, ale ponadto urzeknie nas zapachem. Wisteria kentucka należy do najbardziej odpornych na niskie temperatury.
Kolejnym pnączem, które może ozdobić nasz dom, jest milin amerykański (fot. 27, J. Borowski). Tak jak glicynii, powinniśmy zapewnić mu osłonięte miejsce o dobrze oświetlonej wystawie. Czepia się korzeniami i owija wokół podpory. Młode rośliny mogą częściowo marznąć, później zwykle rosną bujnie i kwitną. Trąbkowe letnie kwiaty o ciepłej barwie (występują odmiany o kwiatach żółtych, czerwonych, pomarańczowych) ozdobią dom latem, w czasie, gdy niewiele roślin kwitnie (fot. 28, J. Borowski).
Wszystkie duże pnącza mogą ożywić nasz dom, trzeba na to czasem poczekać, ale na pewno warto.